IMG 7263

Piątek to na naszej wyciecze wyjazd do Nicei we Francji, gdzie spędziliśmy bardzo długi i piękny czas (było to ponad dziewięć godzin zwiedzania i atrakcji). Tradycyjnie po śniadaniu w naszym raju - czyli hotelu Eden wyruszyliśmy do Francji, by po krótkiej podróży dotrzeć do Nicei. Po drodze doświadczyliśmy tego, że Francja jest krajem różnorodnym i przez to turysta jest częściej kontrolowany niż w innych krajach.

Wysiadka z autokaru odbyła się na przystanku nieopodal promenady nad morzem. Od razu rzuciły się nam w oczy piękne widoki, ale również bardzo duży ruch pieszych i samochodów. Po Nicei oprowadzał nas pan Tomek, który już od samego początku zapoznał nas z podstawowymi i bardzo ciekawymi informacjami o Francji. A ciekawostek w czasie zwiedzania było bardzo dużo. Pierwsze dotyczyły historii kraju i miasta. W kolejnych dowiedzieliśmy się o nazwie miejscowości, a wzięła się ona od greckiej bogini Nike, od której to powstała nazwa Nicea. Zresztą w czasie spaceru dwukrotnie mijaliśmy bardzo wysoki i piękny biały pomnik bogini zwycięstwa.

Ruszyliśmy na główny plac Nicei, gdzie naszym oczom ukazał się posąg Apolla i piękna fontanna wokół niego. Oprócz tego zobaczyliśmy ciekawą instalację artystyczną, która przedstawiała siedem postaci umieszczonych na siedmiu postumentach. Symbolizowały one wszystkie kontynenty świata i wzajemną nić porozumienia między nimi. Co ciekawe zobaczyliśmy również, że przez główny plac miasta oddzielający Stare i Nowe Miasto przejeżdżają tramwaje, jednak nie ma na nim żadnych linii trakcyjnych. Poruszają się one w tym miejscu na specjalne baterie.



Kolejnym etapem naszego zwiedzania było zobaczenie Starego Miasta. Po drodze zatrzymaliśmy się przy ciekawym pomniku złożonym z siedmiu metalowych słupów, które okoliczni porównują do zapałek lub wykałaczek. Obok przystanęliśmy przy bardzo znanej restauracji nicejskiej, która nosi nazwę „La Petite Mansion”. Często odwiedzają ją bardzo znane osobistości, tacy jak aktorzy, piosenkarze, czy politycy. Gościli w niej chociażby Bono z U2 i Elton John, którego dom letniskowych mogliśmy zobaczyć później na tarasie widokowym. Obok znajdował się Urząd Miejski. Co ciekawe we Francji urzędy noszą nazwę, która może zmylić przyjezdnych, bo brzmi ona „Hotel De Ville”. Nieopodal znajdował się budynek Opery Nicejskiej – tego samego autora co Opera w kasynie w Monaco oraz sklep z czekoladą i owocami kandyzowanymi rodziny Auer. Jest on bardzo znany w Nicei, a działa od roku 1820.

Następnie spacerkiem udaliśmy się na pobliskie targowisko, które słynnie z trzech rzeczy. Pierwszą jest targ owoców i warzyw, drugą kwiatów, a trzecią rzeczy zabytkowych. Tutaj dokonaliśmy zakupu pamiątek z Prowansji – m.in. mydeł i kosmetyków lawendowych.

Kolejnym punktem był budynek, z którym związane są dwa bardzo ważne wydarzenia dla Polaków. Pierwsze to przyjęcie Polski do Unii Europejskiej. Odbyło się ono po podpisaniu Traktatu Nicejskiego w 2004 roku. Z tym miejscem związane jest również bardzo znane powiedzenie: „Nicea albo śmierć”, wypowiedziane przez Jana Marię Rokitę, a mające na celu obronę dobrych ustaleń dla naszego kraju w związku z funkcjonowaniem Unii Europejskiej.

Po zobaczeniu tego miejsca udaliśmy się wzdłuż wybrzeża, by zdobyć niewielkie wzniesienie. Tutaj czekał na nas trójkolorowy (a jakżeby inaczej) napis „I love Nice”. Po wykonaniu pamiątkowych fotografii wyruszyliśmy by zdobyć pobliskie wzgórze, z którego mieliśmy możliwość zobaczenia pełnej panoramy Nicei. I oczywiście pierwsze na co zwróciliśmy uwagę to błękit morza, a także ciasne pomarańczowe zabudowania miasta.

Zwiedziliśmy wzgórze i zeszliśmy drugą jego stroną, w międzyczasie mieliśmy możliwość zobaczenia z góry pięknej, mozaikowej kopuły bazyliki świętej Reparaty. Oprócz tego widzieliśmy dom Eltona Johna, a także miejsce upamiętniające Lecha Wałęsę, którego bulwar znajduje się w Nicei. A skąd on się wziął we Francji? Ano dlatego, że Nicea była miastem partnerskim Gdańska, z którym to związany był były prezydent Polski. Zeszliśmy ze wzgórza by wejść do środka bazyliki świętej Reparaty. Tutaj w bocznym ołtarzu znajdują się relikwie świętej. Co ciekawe zwiedzając miasta Francji można było zobaczyć, że religia nie jest ważnym elementem życia Francji, a kościoły znajdują się gdzieś z boku, w tłumie budynków.



W czasie naszej wędrówki po tym pięknym mieście mogliśmy zdobyć solidną dawkę informacji o Francji i Francuzach. Chyba każdy kojarzy takie informacje, jak zamiłowanie tego narodu do dobrego jedzenia, które jest dosyć specyficzne. I tak pan Tomek opowiedział nam szczegółowo jak wygląda śniadanie, lunch i kolacja u Trójkolorowych. Śniadanie tej nacji jest bardzo skromne i niewielkie, zazwyczaj składa się z crossainta, kawy lub soku pomarańczowego oraz papierosa. Francuzi pracują 35 godzin tygodniowo, a w każdym dniu mają godzinę przeznaczoną na lunch. A może on zawierać chociażby takie potrawy jak różnego rodzaju zupy rybne (które wyglądem przypominają jak nam powiedział przewodnik „błoto”). Tradycyjne potrawy francuskie to chociażby bagietka i jej odmiany (Francuzi stworzyli swoją własną wersję hamburgera, stworzonego z bagietki, masła, sera oraz mięsa), czy chociażby owoce morza.

Naród tamten pracuje krócej niż Polacy, a zarobki kształtują się na średnio na poziomie 2000 euro (tyle zarabia ok. 50% Francuzów). Minimalna wypłata w kraju to ok. 1250 euro. Dowiedzieliśmy się również o zasadach, jakie obowiązują podczas posiłków, a także tego, że tamtejsi kelnerzy nie zawsze są mili dla swoich klientów.

Obchodząc Niceę przewodnik przedstawił nam nazwiska znanych osób związanych z samym miastem oraz regionem Prowansji. Był to chociażby założyciel marki Mercedes – Emil Jelonek. A jak doszło do tego, że została założona ta znana marka samochodów? W Nicei zorganizowano Tydzień Szybkości. Wziął on w nim udział wraz ze swoją ekipą i wygrał wszystkie wyścigi. Konsekwencją tego było zainteresowanie jego osobą i osiągnięciami, co doprowadziło do tworzeni a i produkcji samochodów zaprojektowanych przez Emila. Na cześć swojej córki, która nosiła imię Mercedes nazwał on tę markę samochodów właśnie tą nazwą.

A kto z Polaków działał na tym terenie? Byli to chociażby Witold Gombrowicz, Sławomir Mrożek, który mieszkał w Nicei oraz Maria Konopnicka.

Dowiedzieliśmy się również o świętach narodowych Francji oraz zwyczajach tu panujących. I tak chociażby usłyszeliśmy to, że we Francji 1 kwietnia podobnie jak w Polsce sprawia się innym psikusy i żarty. U nas jest to Prima Aprilis, a tutaj Dzień Śniętej Ryby. W samej Nicei o godzinie 12:00 w południe można usłyszeć wystrzał armaty. Trochę żartobliwa legenda mówi o tym, że pewnien mieszkaniec w ten sposób zwoływał swoją żonę do domu, ponieważ ta ciągle plotkowała i nie wracała do domu na jakże ważny posiłek dla Francuzów.

Oj cóż to był za dzień! Po zwiedzaniu i zdobywaniu informacji udaliśmy się na obiad, by po jego zakończeniu udać się na plażę. Co ciekawe w Nicei plaża również jest kamienista, a piasku można tutaj szukać z wielka lupą ;-) Piękne widoki, odpoczynek, morska bryza to było to, na co czekał chyba każdy. Jeszcze czas na zakupy i nastała pora pożegnania Nicei. O godzinie 18:15 wsiedliśmy do autokaru by udać się w drogę powrotną. Francja, Włochy, Austria, Czechy i wreszcie Polska! :)

A jaki to był tydzień? O tym poinformują nas uczniowie już niedługo. A na gorąco można stwierdzić, że spędziliśmy kapitalny czas we Włoszech i Francji. Zobaczenie Jeziora Garda, San Remo, Genui, Księstwa Monaco, Cannes czy Nicei na pewno wywołało w nas wiele pozytywnych wrażeń. Mieliśmy wspaniała grupę! Rzadko się zdarza, żeby prawie 60 osób tak zgrało się ze sobą! Wspaniała pani przewodnik – p. Sylwia, pełni dobrego humoru kierowcy – p. Edziu i p. Krystian, znakomita opieka złożona z p. dyrektora Tadeusza Jarząbka, p. Mirosławy Chmiel, p. Krystyny Oliwy, p. Anny Janik oraz niżej podpisanego czy wreszcie znakomita i rozśpiewana młodzież gimnazjalna i 2 osoby z klas siódmych, to obraz naszej wyprawy nad Lazurowe Wybrzeże! Pora pomyśleć o kolejnej wyprawie już w przyszłym roku szkolnym! :)

relacja i foto: Paweł Biela


Pełna galeria zdjęć – Nicea – kliknij tutaj.